środa, 8 sierpnia 2012

Mini club sandwich

Składniki (na jeden tost):
  • 2 kromki chleba tostowego
  • plaster pieczonego indyka
  • pasterek boczku
  • plasterek pomidora
  • liść sałaty
  • plasterek sera żółtego
  • majonez do smarowania
  • sól i pieprz
  • wykałaczki


Uwielbiam amerykańskie kanapki. Kiedy byłam w Stanach jadłam je prawie codziennie - a ta jest jedną z moich ulubionych. Wersja oryginalna jest większa niż ta, którą zrobiłam - ma jeszcze jedną warstwę każdego składnika, a w niektórych restauracjach jedną z warstw jest także szynka. Ostatnio przygotowałam ich 60 na imprezę i rozeszły się w mgnieniu oka. Nie wiem ile razy słyszałam już pytanie "dlaczego to się nazywa club sandwich?", więc od razu napiszę tyle co wiem. Teorii jest kilka. Najbardziej popularna jest taka, że pomysł na nią powstał pod koniec XIX w. w ekskluzywnym klubie dla dżentelmenów w Nowym Jorku i stąd nazwa "klubowa kanapka".

Ale do rzeczy. Najpierw należy upiec indyka - ja zrobiłam do niego prostą marynatę z oliwy, pieprzu cayenne, słodkiej papryki i soli i upiekłam w woreczku w temperaturze 180 stopni (ok. godzinę na kilogram). Indyka można spokojnie trzymać później kilka dni w lodówce i traktować jako część dania na obiad lub kłaść na kanapki.

Kromki chleba tostowego należy opiec w tosterze / opiekaczu lub piekarniku, żeby były chrupiące, a bekon w cienkich plasterkach podsmażyć na patelni, aż będzie brązowy i chrupiący. 

Kromki chleba smaruję majonezem. Na jednej z nich układam liść sałaty, następnie bekon i plaster indyka. Mięso doprawiam solą i pieprzem. Na indyka kładę plasterek pomidora i plasterek sera, a na koniec drugą kromkę chleba, oczywiście majonezem do dołu. Tosta przekrawam na skos i w każdy trójkąt wbijam wykałaczkę, aby całość się trzymała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz